sobota, 18 sierpnia 2012

Wyniki candy.

Przepraszam za opóźnienie, ale miałam awarię komputera. Na szczęście mogę już powoli nadrabiać swoje zaległości w czytaniu.

Dziękuję wszystkim za udział w candy. Cieszę się, że będę mogła poznać nowe blogi i z chęcią zajrzę do wszystkich, którzy zostawili po sobie ślady :)

Tak na szybko, bez zdjęć ogłoszę, że nową właścicielką kubeczka została Marta  z bloga http://martuchnaj-zyciejestpiekne.blogspot.com/ (losować podobno nie można więc specjalnie pomijam to słowo...) ;)

Gratuluję i proszę o przesłanie adresu. Kubeczek wyślę w przyszłym tygodniu.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i jeszcze raz dziękuję za udział w candy :)

środa, 1 sierpnia 2012

Poznajcie Frania uratowanego z paszczy lwa.

Znalazła go moja córcia gdy akurat robiłam coś w domu - podobno nie mógł latać tylko wznosił się i upadał kawałek dalej. Zobaczył go kot i wtedy podniósł się alarm w postaci krzyku mojego dziecka.
Kota udało się przepędzić, ale Franio ledwo żywy, przestraszony, mokry i poturbowany leżał nieruchomo na trawie - mrugał tylko oczkami od czasu do czasu.
Popatrzyłam na córcię zastanawiając się jak wytłumaczyć bestialski atak, przykre prawa natury oraz całkiem prawdopodobny marny los wróbelka... i wiedziałam już, że innej opcji nie ma - trzeba reanimować biedaka, chociaż wątpiłam czy coś z tego będzie.
Pod koniec dnia zaczęłam się zastanawiać czy atakowane wróble nie udają nieżywych, bo w kilka godzin jego nóżki, które były jak połamane całkiem się naprostowały i wyglądał już dużo lepiej :) Co prawda dalej nie mógł latać, ale widziałam cień szansy, że się wywinie. Na noc wzięliśmy go do domu i zamieszkał w klatce do przenoszenia kota.
Rano oczywiście córa od razu poszła sprawdzić jak tam Franio się trzyma. Otworzyłam klatkę i fruuu… nie było łatwo go złapać w domu, ale w końcu się udało. Zabawy i śmiechu było przy tym sporo :) Franio dostał na śniadanko płatki owsiane, apetyt mu dopisywał. Po śniadaniu poszłyśmy go wypuścić na dwór. Usiadł na najbliższej choince i trochę poćwierkał, może w podzięce… później poleciał w świat.  


A poniżej zdjęcie napastnika...


Pozdrawiam i zapraszam na moje CANDY :)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Minęła dzisiaj 102 rocznica założenia bloga (licząc w dniach) więc pomyślałam o candy :) A tak naprawdę to chciałabym podarować komuś kubek, który bardzo mi się spodobał (spodeczek może służyć do przykrycia parzących się ziółek albo jako talerzyk na zużytą torebkę herbaty). Jest to kubek, który wygląda jakby był pokryty emalią - poobijaną i przyrdzewiałą w niektórych miejscach - właśnie to mnie w nim urzekło :) Skromny, ale może komuś się spodoba :) Ten na zdjęciu jest mój, ale mam drugi do wydania. Zasady tradycyjne - komentarz pod postem, dodanie zdjęcia (tego drugiego) z linkiem na swoim blogu i przyłączenie się do grona obserwatorów.
Pozdrawiam! :)







niedziela, 22 lipca 2012

Chciałabym Wam pokazać zbiory z ogrodu babci, które moja córcia włożyła do specjalnie dla niej zrobionej skrzyneczki :) Widziałam na kilku blogach jak ładnie potraficie przerabiać skrzyneczki i postanowiłam też spróbować :)




W tym roku moje dziecko postanowiło z pomocą babci założyć swój mini ogródek warzywno - ziołowo - kwiatowy :) Niżej zdjęcia dla porównania jego początków i tego jak wyglada aktualnie. Najwazniejszym warzywem w ogródku są pomidory i te zbiory najbardziej cieszą. Na razie dojrzały pojedyńcze sztuki - są zjadane z ogromnym apetytem.






Pozdrawiam :)))


poniedziałek, 16 lipca 2012


Bardzo ubogo u mnie z notkami, dlatego pokażę jakie moje dziecko lubi organizować sobie zabawy :)
Wyszukiwanie ślimaków i wyścigi, gdzie każdy się "ściga" gdzie chce :)
Zbieranie i obserwacja potrafi pochłonąć naprawdę wiele czasu i daje wiele radości, a to dowód na to, że dzieciom wiele do szczęścia nie jest potrzebne :)




Poza tym moja "ekipa budowlana" całkiem nawaliła z dalszymi pracami i nie mam ani pieniędzy, ani skończonych prac, które powinny być już dawno zrobione. Chyba muszę przestać być miła, a zacząć brutalna i chamska.

piątek, 6 lipca 2012

Właśnie wróciliśmy z wakacji i muszę przyznać, że mimo przeplatanej pogody było bardzo fajnie - udało nam się poplażować jak i pozwiedzać kilka ciekawych miejsc. Nie było czasu na nudę i z pewnością będzie co wspominać :)

Byliśmy przejazdem w Świnoujściu - przeprawa promem była prawdziwą frajdą dla dziecka. Odwiedziliśmy Zagrodę Żubrów w Wolińskim Parku Narodowym. Zaliczyliśmy w tym roku kolejną latarnię, tym razem w Gąskach. Warte odwiedzenia jest też Centrum Słowian i Wikingów. Dużo by trzeba było pisać, żeby wszystko opowiedzieć.

Już brakuje mi piasku pod stopami, szumu morza, pysznych lodów i gofrów. Szkoda, że tak szybko się skończyło, chociaż i tak byliśmy dłużej niż planowaliśmy...








Teraz powoli wracamy do domowych spraw, dzisiaj zebrałyśmy z córcią trochę porzeczek i zrobiłyśmy pyszne ciasto. W tym miejscu chciałabym bardzo, ale to bardzo podziękować Jagodzie, która uszczęśliwiła mnie pięknymi białymi miseczkami (szukałam takich naprawdę długo). Bezinteresownie pomogła mi w zdobyciu takich o jakich marzyłam, kupiła i mi je wysłała. Jeszcze nie widziałam tak pieczołowicie zapakowanej paczki, miseczki dotarły do mnie bez szwanku i cieszą oko. Taka mała rzecz, a ile radości :) Prawda, że piękne? Może kiedyś będzie okazja, żeby się odwdzięczyć za ten gest. Dziękuje Ci Jagodo :)

Pewien czas temu zostałam zaproszona do zabawy przez Martuchnaj
Odpowiedam na zadana pytania, chociaż chyba nie będę nikogo typować do swoich pytań, bo większość osób, do których zaglądam brało już udział w zabawie :)

1. kot czy pies?
Pies.
2. morze czy góry?
Morze, chociaż do gór też tęskno...
3. adidasy czy obcasy?
Adidasy.
4. wakacje w hotelu spa czy w gospodarstwie agroturystycznym?
W gospodarstwie.
5. ciasto upieczone w domu czy kupione?
Domowe.
6. meble nowoczesne czy retro?
Retro.
7. ściana biała czy kolorowa?
Yyyyy... jakaś ładna pastelowa :)
8. rower czy rolki?
Rower.
9. świerk czy dąb?
Świerk.
10. truskawki czy czereśnie?
Truskawki.
11. wypoczynek bierny czy czynny??
Czynny.
I to by było dzisiaj na tyle :) Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

sobota, 2 czerwca 2012

Lubię ten okres kiedy można wyjść na dwór i skubnąć truskawkę, poziomkę czy też narwać czereśni :) To takie wyjątkowe chwile kiedy moje dziecko je coś zdrowego ze smakiem, na dodatek prosto z krzaczka :) Coś pięknego :)
Niedawno Nucia z pomocą babci założyła swój ogródek, na którym posadziła kilka kwiatów i warzywa. Pomidorki już kwitną i sprawiają jej tym ogromną frajdę, nie może się doczekać kiedy będą gotowe do zerwania i skonsumowania. W zeszłym roku wymyśliła swój przepis na sałatkę z pomidorów i chce koniecznie zrobić powtórkę :) Kochane dziecko :)

Ostatnio pogoda w kratkę, ale udało nam się wykorzystać te bardziej słoneczne dni na grillowanie, festyny i inne miłe przygody.

Na budowie to samo co miesiąc temu tylko w trochę bardziej zaawansowanej formie, kończymy powoli układanie przewodow. Ekipa od tynków nie daje znaku życia i mam ochotę powiedzieć im kilka gorzkich słów, bo przez nich będą duże opóźnienia.
Na pocieszenie kupiłam sobie dzisiaj dwie miski i foremkę do wykrawania ciastek. Niby nic, ale cieszy taki drobiazg. Szkoda, że nie było innych kolorów, ale już od dawna szukałam dużej misy więc wzięłam tą która była :)

Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy do mnie zaglądają :)

czwartek, 17 maja 2012

Ostatnio nic mnie nie cieszy. Brak perspektyw na lepsze jutro mnie dobija. Inni mają gorzej, ale ja widzę tylko tych co mają lepiej.
Podziwiam ludzi, którzy pomimo przeciwności losu potrafią się szczerze cieszyć tym co mają.
Ja muszę nad tym popracować, przestać się nad sobą użalać i wbić do glowy, że nie jest tak źle...
Przydałby się jakiś wyjazd, najlepiej na wieś gdzie moglabym się naładować pozytywną energią.
Niestety pozostaje mi kawa i jakiś dobry film w wolnej chwili.

niedziela, 6 maja 2012

W długi weekend było dużo pracy na budowie więc niestety nie było wiele czasu na większe wycieczki. Mimo to udało nam się zajrzeć w kilka miejsc :)
Byliśmy na majówce w Ogrodzie Botanicznym, gdzie np. psy demonstrowały swoje umiejętności. Miło popatrzeć jak pies może pomóc człowiekowi w tak prostych, a jednak dla niektórych ciężkich czynnościach jak zdejmowanie rękawiczek, bluzy, podanie telefonu czy portfela, który upadł. Było kilka konkursów dla dzieci, trzeba było zatrzymać się obowiązkowo na watę cukrową, kupić mega balona i z zadowolonym dzieckiem pojechaliśmy do domu :)

Bardzo miło będę wspominać wyjazd do leśniczówki z siostrą i córcią. Było tam pięknie! Gdybym tylko mogła to zamieszkałabym w takim miejscu, w głębi lasu, z dala od ludzi i codziennego zgiełku. Cisza, spokój, przyroda - coś cudownego. Nucia pojeździła sobie na koniu, pogoniła trochę kury, obejrzała króliki i zjadła obiad prosząc o dokładkę (co się bardzo rzadko zdarza, szok). Takie życie bardzo by mi odpowiadało, a Młodej chyba jeszcze bardziej. Zazdroszczę ludziom, którzy mają szczęście mieszkać w takich  i podobnych miejscach!

Odwiedziliśmy też wystawę tulipanów. Córcia ze swoją ukochaną ciocią zaliczyła karuzelę, później skorzystała z jednej ze swoich ulubionych atrakcji - kuli wodnej :) Przy okazji zrobiła sobie zdjęcie z Robertem Burneiką, żeby pochwalić się tatusiowi :) Najbardziej zadowolona była jednak ze swoich "gratisów" - dostała od miłego Pana kilka tulipanów do wazonu i to ją naprawdę ucieszyło! Taka mała rzecz, a ona była bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że ta miłość i dbałość o kwiaty nigdy jej nie przejdzie. Nie wiem czy wszystkie dzieci tak mają, że doceniają kwiaty i często zatrzymują się i patrzą na różne rośliny, ale bardzo mnie cieszy, że moja córa potrafi się cieszyć z takich drobnych rzeczy i oby w przyszłości też potrafiła się zatrzymać i docenić takie "małe rzeczy". Dzisiaj jeszcze raz na chwilę udało nam się zajrzeć na tą wystawę, nawet bocian przyleciał zaciekawiony :) Pogoda już niestety się zepsuła więc byliśmy tylko na chwilę.
Będąc na działce wymyślilam do czego mogę wykorzystać starą, zardzewiałą  lampę, którą przytargałam jakiś czas temu. Przerobiłam ją na małe wazoniki ;)

Kilka migawek z weekendu:




Na pewno te kilka dni będziemy miło wspominać :)
Pozdrawiam! :)

sobota, 28 kwietnia 2012

Dzisiaj był mega fajny dzień :) Zdążyłyśmy pojechać z psem do weterynarza, na zakupy, na lody, zrobić piknik u babci na podwórku (to była niespodzianka od mojej córeczki, którą pomogła zorganizować ciocia). Byliśmy też w lesie obserwować młode żabki nad stawem, a później pojechaliśmy na działkę.
Tym razem udało mi się trochę popracować, nie musiałam gonić wciąż za córcią, która bardzo lubi odciągać mnie od jakichkolwiek prac na działce :)
Trzeba było rozłożyć parasol i skonstruować parawan, bo inaczej na pewno nie dałoby się wytrzymać taka była piękna i słoneczna pogoda. Młoda moczyła się w wodzie, pryskałyśmy się, grałyśmy w piłkę, a w między czasie grillowałyśmy i w końcu odmalowałam stół, który będzie służył jako ogrodowy, dopóki mu nogi nie spruchnieją :) Było bardzo intensywnie i czuję się bardzo zmęczona, ale i zadowolona!

piątek, 20 kwietnia 2012

Piękna wiosna się zrobiła, okna w naszym domu "się montują" więc kolejny krok do przodu będzie za nami. Mam nadzieję, że w nadchodzący weekend uda nam się wprowadzić trochę więcej porządku na działce.
Mycha kupiła sobie bratki, trzeba im znaleźć miejsce, na pewno będzie co robić więc oby pogody starczyło :)











Apropo porządków to nie mogłam się oprzeć i powiedziałam mężowi, żeby kupił mi taki ładny zestaw do sprzątania :)  Miotła nie jest taka super jak poprzedniczka, którą udało mu się złamać, ale nastraja pozytywnie :)

piątek, 13 kwietnia 2012

Dzisiaj szukałyśmy śladów wiosny w naszym ogrodzie, a raczej jego zaczątkach :) Z krokusów żaden nie zakwitł w tym roku, ale pojawiły się różnego rodzaju tulipany np. taki bliżej nie zdefiniowany:


Mój pomocnik pomógł mi zrobić pyszną zupę, a nasionka papryki wyskrobane posadził do pojemnika. Może coś z nich będzie? Jeszcze nie robiłysmy takiego eksperymentu :)


Nie wiem za co się najpierw wziąć w ogrodzie, jest tyle do zrobienia  - widok jest przerażający i nie przypomina jeszcze ogrodu z prawdziwego zdarzenia tylko plac budowy. Tak będzie jeszcze przez dłuższy czas, ale co się da trzeba sprzątnać. Korci mnie czasami, żeby kupić jakieś nowe rośliny, gadżety ogrodowe, piękne doniczki, ale są inne priorytety póki co :)

czwartek, 12 kwietnia 2012

Niedoścignione marzenia.

Nie mam wyjścia i muszę polubić to co mam, a nie jest to niestety domek na wsi w pięknym otoczeniu na pięknej działce, najlepiej z małym sadem, w którym można się zrelaksować :)
Mamy na tą chwilę perspektywę nowego domu, nie takiego z marzeń i nie w wymarzonej okolicy. Właściwie do domu z prawdziwego zdarzenia jeszcze wiele pracy i pieniędzy, których aktualnie brakuje.
Mam nadzieję, że za jakiś czas będziemy mogli zamieszkać i cieszyć się naszym wspólnym miejscem na ziemi. Póki co, tak wiele nam jeszcze brakuje...